Poszukiwania Iwony Wieczorek. Były śledczy: Myślę, że coś wymknęło się spod kontroli
Od tygodnia trwa policyjna akcja w okolicy sopockiego lokalu, w którym kiedyś mieściła się Zatoka Sztuki. Na to, że czynności mogą mieć związek ze śledztwem w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek, wskazuje fakt, że akcja jest prowadzona na zlecenie Małopolskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji w Krakowie, który, zajmuje się wyjaśnieniem sprawy. Dotychczas śledczy nie potwierdzili tych spekulacji.
Poszukiwania Iwony Wieczorek. „Nie można mówić o przełomie”
– Śledztwo ws. Iwony Wieczorek trwa już 12 lat. Wiemy, że nie można mówić o przełomie, ale uzyskano nowe informacje, które rzuciły więcej światła na znajomych Iwony. Mam na myśli jej kolegę Pawła P., któremu postawiono zarzuty m.in. utrudniania śledztwa i zacierania śladów – powiedział w rozmowie z Interią inspektor Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji.
Paweł P. był jedną z osób, które bawiły się z Iwoną Wieczorek w noc jej zaginięcia. Razem z innymi znajomymi poszli na działkę jego babci, a potem imprezowali w sopockim Dream Clubie. Paweł P. miał być w kręgu zainteresowania policji od początku prowadzonego śledztwa, a zaangażowanych w rozwikłanie sprawy dotyczącej zaginięcia kobiety zdziwiło „idealne” wysprzątanie działki, na której bawili się młodzi ludzie. Czy Paweł P. ma alibi? – Na dziś je ma, w tej kwestii nic się nie zmieniło. Natomiast czegoś się obawiał i na to wskazują jego działania związane z zacieraniem śladów i utrudnianiem śledztwa. Obecnie jednak jego alibi jest niepodważalne, ale to się może zmienić – stwierdził inspektor Marek Dyjasz.
Co się stało z Iwoną Wieczorek? Inspektor Marek Dyjasz: Znała swojego zabójcę
– Myślę, że działania prokuratury idą w dobrą stronę. Od początku tej sprawy uważam, że należy dokładnie przyjrzeć się znajomym Iwony i ich udziałowi w zdarzeniach przed i po jej zaginięciu – dodał były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji.
Iwona Wieczorek jest uznawana za osobę zaginioną, ale inspektor Marek Dyjasz przewiduje, że mógł się rozegrać czarny scenariusz. – Myślę, że coś wymknęło się spod kontroli i doszło do tego tragicznego zdarzenia. Iwona Wieczorek nikomu nie zagrażała, była normalną dziewczyną, która chciała się zabawić. Może doszło do jakieś konfrontacji słownej, komuś puściły nerwy. Wystarczyło jedno pchnięcie czy cios, możliwe, że uderzyła się w głowę i dlatego zmarła – powiedział w rozmowie z Interią. Były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji dodał, że „uważa, że Iwona znała swojego zabójcę”.